Czy Facebooka można pozwać w Polsce? Potrzebujemy pilnego wdrożenia DSA

Artykuł
11.04.2025
9 min. czytania
Tekst
Image
Przewrócone logo Facebooka

W marcu 2024 r. sąd nakazał przywrócenie kont Społecznej Inicjatywy Narkopolityki na Facebooku i Instagramie. Minął rok, a usunięte treści nie wróciły. Meta złożyła apelację – a SIN odpowiada.

Internetowe korporacje, takie jak Meta, wykorzystują swoją pozycję przeciwko użytkownikom i użytkowniczkom. Jednostronnie narzucają, co może być publikowane na platformach, a co nie może. A jak pokazuje proces SIN – chcą też dyktować warunki, na jakich mogą być rozstrzygane spory dotyczące ich decyzji moderacyjnych.

Koniec z prywatną cenzurą!
Wspieraj Fundację Panoptykon
Przekaż 1,5% podatku
KRS 0000327613

Cenzura w wykonaniu mediów społecznościowych uderza w polityków, artystów, dziennikarzy czy organizacje społeczne. Takie jak wspierana przez nas Społeczna Inicjatywa Narkopolityki (SIN), która z dnia na dzień utraciła pięć kont i grup na Facebooku i Instagramie – a w efekcie także dostęp do osób, którym pomaga.

Sprawa o prywatną cenzurę trwa już 6 lat

Sprawa doczekała się już wyroku sądu pierwszej instancji, który przyznał rację SIN. Zdaniem sądu Meta (wtedy jeszcze Facebook) naruszyła dobra osobiste organizacji, blokując treści bez uzasadnienia i realnej możliwości odwołania. Meta argumentowała, że… polski sąd w ogóle nie powinien zajmować się tą sprawą, bo jej zdaniem właściwy do rozstrzygnięcia tego sporu jest sąd irlandzki.

Szczegółową analizę (miażdżącego dla Mety!) wyroku znajdziecie w artykule Dlaczego sąd nakazał przywrócenie konta SIN na Facebooku i Instagramie? Uzasadnienie wyroku [analiza].

Od złożenia pozwu do wyroku w pierwszej instancji minęło 5 lat, a sprawa trwa dalej: Meta złożyła apelację. Twierdzi w niej, że usunięte treści naruszały regulamin platformy (a nawet polskie prawo). Firma właściwie w ogóle nie odnosi się do zarzutu, że nie uzasadniła swoich decyzji moderacyjnych i nie zapewniła użytkownikom skutecznej możliwości zakwestionowania blokad. Z uporem maniaka podważa też jurysdykcję polskiego sądu.

SIN, reprezentowana przez kancelarię Wardyński i Wspólnicy, we współpracy z Panoptykonem przesłała do sądu odpowiedź na apelację oraz na zażalenie na postanowienie w sprawie jurysdykcji. Teraz czekamy na wyznaczenie terminu rozprawy apelacyjnej.

Image

Wygraliśmy pierwszą instancję, a przed nami jeszcze lata. Poniżej przypominamy, o co chodzi w sporze SIN vs Facebook i dlaczego warto nam kibicować.

Sens sprawy SIN vs Facebook: korporacje chcą narażać zablokowanych na postępowania za granicą

Społeczna Inicjatywa Narkopolityki to organizacja społeczna zajmująca się edukacją narkotykową. W mediach społecznościowych publikuje treści w duchu redukcji szkód związanych z używaniem substancji psychoaktywnych.

Meta uważa jednak, że SIN „promuje narkotyki” i w swoich pismach powtarza na okrągło te same argumenty. Twierdzi, że działalność SIN na usuniętych kontach naruszała prawo, choć na poparcie tej tezy firma przedstawia w większości przykłady postów, które pochodzą z innych, nieusuniętych kanałów społecznościowych organizacji, a więc takich, których w ogóle nie dotyczy bezpośrednio ten proces. Sąd pierwszej instancji wypowiedział się zresztą jasno, że Mecie nie udało się udowodnić, jakoby działalność SIN była jakkolwiek sprzeczna z prawem:

„Nie można zatem jednoznacznie uznać, iż treści podawane w kanałach komunikacji w serwisie Facebook i Instagram przez Stowarzyszenie naruszały lub naruszają prawo. […] W takim wypadku pozwany nie może powoływać się na ważny interes społeczny jako podstawę swojego działania, albowiem prowadziłoby to do naruszania swobody wypowiedzi poprzez arbitralne decyzje pozwanej oparte na subiektywnej ocenie działania użytkownika serwisu z przekroczeniem prawa”.

Cytat z uzasadnienia wyroku pierwszej instancji

Sąd pierwszej instancji ma też silne argumenty na temat jurysdykcji.

Po pierwsze, kiedy konta SIN były zostały w marcu 2018 r. zdjęte z Facebooka i Instagrama, nie obowiązywał jeszcze regulamin odsyłający w kwestiach spornych do Irlandii, na który powołuje się Meta.

(Co ciekawe, wówczas obowiązywał regulamin odsyłający spory do Stanów Zjednoczonych. Jednak sama Meta w odpowiedzi na pozew napisała, że zapisy odsyłające do sądów amerykańskich są „pomijalne i nie tworzą podstawy umożliwiającej prowadzenie sporu przed sądem amerykańskim”).

Po drugie, sprawa dotyczy naruszenia dóbr osobistych – a zgodnie z przepisami Unii Europejskiej i orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej takie sprawy można prowadzić w miejscu, gdzie doszło do naruszenia. W tym przypadku Polsce.

A po trzecie, wpisana przez Metę do regulaminu klauzula odsyłająca do zagranicznego sądu jest „nieuczciwa” ze względu na istotny brak równowagi pomiędzy firmą Meta a jej użytkownikami (nawet wtedy, gdy nie są oni osobami fizycznymi).

Image
Zdjęcie z Bartoszem Troczyńskim, Dorotą Głowacką, Jakubem Nowakiem, Konradem KomisarczykiemŁukaszem Laskiem

Pamiątkowe zdjęcie Społecznej Inicjatywy Narkopolityki, Fundacji Panoptykon i mecenasów kancelarii Wardyński i Wspólnicy po pierwszym wyroku w sprawie SIN vs Facebook.

Dlaczego walczymy o możliwość pozwania Facebooka w Polsce

Meta, oczywiście, upiera się przy swoim w apelacji. Dlaczego chciałaby, żeby wszyscy Europejczycy, którzy mają z nią problem, skarżyli się do sądów w Irlandii?

Dawałoby to przewagę korporacji, którą stać na to, żeby zatrudnić kancelarię prawną w dowolnym kraju. Użytkownicy i użytkowniczki byliby wtedy w trudnej sytuacji, zmuszeni dochodzić swoich racji w obcym języku i w meandrach nieznanego im systemu prawnego. Konieczność wytoczenia sprawy w Irlandii w zasadzie pozbawiłaby użytkowników i użytkowniczki z Polski możliwości dochodzenia jakichkolwiek swoich praw (sądzenie się o cokolwiek nie jest łatwe w Polsce, a co dopiero za granicą).

Firma, która dostarcza usługi 20 milionom polskich użytkowniczek i użytkowników Facebooka i 16 milionom Instagrama, powinna odpowiadać za swoje działania w Polsce. Do tego samego wniosku doszedł sąd okręgowy w sprawie SIN.

Sprawa trwa kilka lat. Co dzisiaj możesz zrobić, kiedy zablokuje cię Facebook

Odpowiadając najkrócej: jeszcze niewiele. Od 2023 r. w Unii Europejskiej obowiązuje nowy akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA), który miał ułatwiać użytkownikom i użytkowniczkom dochodzenie praw wobec wielkich platform internetowych, takich jak Facebook, Instagram, TikTok czy YouTube.

Nowe prawo mówi, że platformy muszą wyjaśniać swoje decyzje o usunięciu treści czy zmniejszeniu widoczności oraz stworzyć procedury odwoławcze dla użytkowników. Jeśli tego nie zrobią, osoby zablokowane powinny mieć prawo do skargi do niezależnego organu: koordynatora usług cyfrowych (KUC). Od blokady treści czy konta powinny móc też odwołać się do tzw. pozasądowego organu rozstrzygania sporów.

DSA w toku, a nowa procedura to kłoda pod nogi

Użytkownicy i użytkowniczki w naszym kraju wciąż nie mogą skorzystać z takiego prawa. Dlaczego? W Polsce DSA nie zostało jeszcze wdrożone (prace są w toku). Chociaż termin minął ponad rok temu, nie powołano koordynatora usług cyfrowych. Nie powstały też pozasądowe organy… bo nie jest to możliwe bez wcześniejszego powołania wspomnianego KUC-a, który musi je certyfikować.

Opóźnienie wynika też z zaproponowania przez Ministerstwo Cyfryzacji nowej procedury. Chodzi o rozszerzenie kompetencji Prezesa UKE, który miałby rozstrzygać o zasadności nałożonej blokady.

Druga wątpliwość dotyczy nadania Prezesowi UKE szerokich uprawnień do „blokowania nielegalnych treści”. Obawiamy się, że zagrozi to wolności słowa, bo może prowadzić do nadmiarowego blokowania treści np. satyrycznych, dziennikarskich, edukacyjnych (jak w przypadku SIN) czy zwyczajnie krytycznych. Sprawiedliwe zważenie interesów dwóch stron (autora treści i osoby wnioskującej o jej zablokowanie) nie byłoby możliwe w ramach szybkiej procedury proponowanej przez Ministerstwo.

(Problemy z propozycją Ministerstwa opisaliśmy szczegółowo w styczniu. Zaproponowaliśmy też, jak poprawić procedurę).

* Polscy użytkownicy mogą wprawdzie składać skargi do niektórych takich organów, które powstały już w innych państwach Unii Europejskiej, ale wymaga to np. tłumaczenia na angielski (lista istniejących pozasądowych organów rozstrzygania sporów w Unii Europejskiej).

Niezależnie od wyniku – potrzebujemy w Polsce wdrożenia DSA!

Wracając do sprawy SIN – z niecierpliwością czekamy na to, co powie sąd apelacyjny. Jeśli potwierdzi orzeczenie sądu okręgowego, odpowiedź na pytanie z tytułu tekstu będzie jasna: Facebooka można pozwać w Polsce, a korporacja nie może jednostronnie decydować, że będzie inaczej.

Sąd może potwierdzić też, że blokada konta bez uzasadnienia czy możliwości odwołania się stanowi bezprawne działanie platformy. Możliwość kwestionowania arbitralnie nałożonej blokady w Internecie na podstawie już obowiązujących przepisów o ochronie dóbr osobistych będzie pewnym osłodzeniem życia internauty (w oczekiwaniu na wdrożenie DSA). Bo nie jest to rozwiązanie idealne. Nawet jeśli przetrzemy drogę sądową dla osób poszkodowanych niesłusznym zablokowaniem konta, to postępowanie trwa latami i jest kosztowne! Przypominamy, że na początku wyłożyliśmy prawie 10 tys. zł na tłumaczenie m.in. pozwu na angielski, bo Facebook odmówił przyjęcia go w języku polskim.

Dopóki ustawa wdrażająca DSA nie wejdzie w życie, polscy użytkownicy i użytkowniczki są skazani na arbitralne decyzje Facebooka, Instagrama i innych platform.

Dominika Chachuła
Współpraca

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.