Wpuszczamy ją do domu i powierzamy opiekę nad dzieckiem – idealna niania to bez wątpienia skarb. Nic dziwnego, że rodzice chcą najpierw sprawdzić, czy kandydatka na nianię jest godna ich zaufania. Na tej właśnie potrzebie żeruje program typu reality show „Idealna Niania” emitowany przez TVN Style, którego kolejne odcinki polegają na nagrywaniu kandydatek na opiekunki bez ich wiedzy i zgody. Weryfikacja, kogo rodzice wpuścili do domu, poprzez przedstawianie nagrań z ukrytej kamery np. podczas kąpieli jest jednak rażącym naruszaniem prywatności osoby starającej się o pracę, a nie dopuszczalną metodą jej weryfikacji. Naszych argumentów niestety nie podzieliła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, do której złożyliśmy skargę w tej sprawie.
Czujne oko kamery nagrywające pracowników, GPS montowany w służbowych autach, narzędzia służące do monitorowania e-maili – pracodawcy mają naturalną pokusę gromadzenia informacji o swoich podwładnych. Jednak współczesny nadzór wzbudza liczne wątpliwości, zwłaszcza wtedy, gdy jest on ukryty lub wkracza w prywatne życie pracowników. Gdzie są więc jego granice?
W styczniu br. niemiecki rząd ogłosił, że zamierza ograniczyć możliwości nadzorowania w miejscu pracy. Było to wynikiem skandalu wywołanego przez stosowanie ukrytych kamer w sieci supermarketów Lidl oraz przez Deutsche Telekom. Nowe niemieckie rozwiązania mają zakazywać ukrytego monitoringu wizyjnego oraz stosowania go w takich miejscach jak przebieralnie czy stołówki. Z drugiej jednak strony pracodawcy będą mogli pozyskiwać informacje o pracownikach z dostępnych publicznie źródeł, np. z mediów społecznościowych. Jak na tle tych propozycji przedstawia się sytuacja w Polsce?
Powiedzenie „jak cię widzą, tak cię piszą” nabiera nowych znaczeń w kontekście Internetu. Bo niestety czasem zdarza się, że widzą ci, którzy nie powinni i łatwo mogą spisać… na straty. Wspomaganie się portalami społecznościowymi przy rekrutacji pracowników i sprawdzanie profili potencjalnych kandydatów to coraz powszechniejsze zjawisko. A skoro w oparciu o takie kryteria można zadecydować o tym, czy się kogoś zatrudni, równie dobrze można podjąć decyzję o zwolnieniu. Z powodu zdjęcia, wpisu czy komentarza…
Nie trzeba już instalować kamer czy podsłuchów. Co jest najskuteczniejszym i najtańszym narzędziem inwigilacji pracowników? Facebook.
Coraz więcej pracodawców wykorzystuje portale społecznościowe podczas rekrutacji. Odbywa się to głównie drogą nieoficjalną i takie lustrowanie przez pracodawców facebookowych profili kandydatów wciąż jest tajemnicą poliszynela. Niektórzy idą jednak o krok dalej.
Wykorzystywanie portali społecznościowych podczas procesu rekrutacji do pracy staje się ostatnio niezwykle powszechne. Coraz bardziej świadomi tego zjawiska internauci starają się w miarę możliwości kontrolować to, jakie informacje na ich temat są widoczne w sieci, odpowiednio dopasowując w tym celu ustawienia prywatności. Lustrowanie przez pracodawców facebookowych profili kandydatów wciąż jest jednak tajemnicą poliszynela. Czyżby więc zanosiło się na kontrowersyjny „przełom”?
Gdzie jest granica prawa do prywatności osoby publicznej? Kto złamał prawo: lokalny polityk wykorzystujący służbowy komputer do prywatnych rozmów, czy mieszkaniec, który je upublicznił? W głośnej sprawie z Lęborka sąd uznał, że ten ostatni jest winny ujawnienia prywatnej korespondencji.
Po tym jak w 2008 r. intymne szczegóły internetowych rozmów wiceburmistrza Lęborka (43-letniego) z mieszkanką tego miasta (30-letnią) zostały upublicznione przez jej ojca, w lokalnej społeczności zawrzało. Polityk stracił posadę, ale to ona przegrała proces cywilny: ujawnienie prywatnej korespondencji jest niezgodne z prawem.
Naczelny Sąd Administracyjny wydał bardzo ważny wyrok (sygn. I OSK 1476/10) rozstrzygający, że zgoda pracownika na wykorzystanie jego danych osobowych – w szczególności danych biometrycznych – w celu ewidencjonowania czasu pracy nie może być uznana za „dobrowolną”. W praktyce oznacza to, że pracodawca nie może wykorzystywać danych biometrycznych (np. charakterystycznych punktów linii papilarnych palców) swoich pracowników do kontrolowania, czy punktualnie przychodzą do pracy, wyłącznie w oparciu o ich zgodę. Przetwarzanie tego typu danych musi być adekwatne i proporcjonalne do celu, a – jak wcześniej sygnalizował GIODO – kontrola czasu pracy nie uzasadnia tak daleko idącej ingerencji w prywatność.
14 kwietnia 2011 na Akademii Leona Koźmińskiego odbyła się konferencja pt. „Ochrona danych osobowych w prawie pracy i w prawie ubezpieczeń społecznych – stan obecny i perspektywy zmian”. Wydarzenie zorganizowało Kolegium Prawa ALK wspólnie z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Kołem Naukowym Lege Artis oraz Biurem Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Podczas konferencji referat pt. „Prywatność w miejscu pracy w świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” przedstawiła Dorota Głowacka reprezentująca Helsińską Fundację Praw Człowieka oraz Fundację Panoptykon.
Pracodawcy sprawdzają, jak pracownicy wykonują obowiązki poza siedzibą firmy - do kontroli wykorzystywane są zewnętrzne firmy, systemy GPS i monitoring wideo. Według danych firmy informatycznej HDS co trzeci polski pracodawca sprawdza, w jaki sposób pracownik korzysta ze służbowych komunikatorów internetowych. Z kolei dwie na trzy firmy kontrolują jego pocztę elektroniczną. Coraz częściej jednak pracodawcy wręcz inwigilują swoich podwładnych, łamiąc przy okazji przepisy.
Na wczorajszym śniadaniu naukowym w Akademii Leona Koźmiskiego, uczelni znanej z biznesowego zacięcia, GIODO „tłumaczył się” studiującym tam przyszłym pracodawcom, dlaczego wycofał z Senatu petycję złożoną przez swojego poprzednika o podjęcie inicjatywy ustawodawczej mającej na celu poszerzenie katalogu danych o pracowniku, których mogą żądać pracodawcy.
600 firm w Polsce gromadzi dane biometryczne*. Nielegalnie?
Zakres danych, których pracodawca ma prawo żądać od kandydata do pracy oraz pracownika, określa obecnie art. 221 kodeksu pracy. Nie przewiduje on zamkniętej listy danych, które pracodawca może przetwarzać, jasne jest jednak, że nie obejmuje w tej chwili choćby danych biometrycznych pracownika (np. obrazu odcisku linii papilarnych, tak często wykorzystywanego przez pracodawców do kontroli czasu pracy). Tymczasem, Michał Serzycki, poprzedni GIODO, wystąpił z petycją, aby ustawodawca poszerzył katalog z art. 221 k.p., m.in. o te właśnie dane.