Artykuł 19.07.2019 7 min. czytania Tekst Image Czy zaspokojenie ciekawości, jak możesz wyglądać za kilkadziesiąt lat, naprawdę jest warte tak dużo, by w zamian oddać dostęp do wrażliwych danych nieznanej aplikacji, do tego rosyjskiej? Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji przestrzega przed bezrefleksyjnym korzystaniem z usługi FaceApp, która zgrabnie przerabia nasze twarze, ale przy tym wymaga udostępnienia zdjęć zapisanych na telefonie.Z kolei „Niebezpiecznik” w swoim materiale uspokaja wszystkich, którym na hasło „rosyjska robota” automatycznie podniosło się ciśnienie: to prawda, aplikację napisał Rosjanin, ale nie ma dowodów, że robi z naszymi danymi więcej niż to, na co sami się zgodziliśmy. Skoro ma przerobić zdjęcie, np. postarzyć naszą twarz, niewątpliwie musi dostać do niego dostęp. A więc w czym problem?W sieci jesteśmy celemZacznijmy od początku – a więc od portalu, bez którego globalna kariera żadnej gry, quizu czy apki przerabiającej zdjęcia nie byłaby możliwa. Dla całych pokoleń wchodzących w świat internetu po 2000 r. Facebook stał się naturalnym środowiskiem. Tkwimy w nim jak żaby w podgrzewanej wodzie – jeszcze nie wyskakujemy, bo woda nie wrze, ale już zrobiło się gęsto i ciężko. Dociera do nas, jak groźne i nieprzyjazne jest to środowisko dopiero wtedy, gdy na scenę wychodzi ktoś pokroju Trumpa, Putina albo spindoktora obracającego milionami psychometrycznych profili. Zdecydowanie zbyt rzadko.Gra o wpływ na nasze wybory – małe i duże, błahe i bardzo poważne – toczy się na Facebooku przez cały czas Gra o wpływ na nasze wybory – małe i duże, błahe i bardzo poważne – toczy się na Facebooku przez cały czas. Nawet gdyby jakiś giełdowy kataklizm nagle wymiótł z tej sieci wszystkie aplikacje wyłudzające dostęp do naszych danych, Facebook nadal miałby nietknięte, kompletne profile miliardów ludzi. Zlepione nie tylko z ich zdjęć, ale z tysięcy wiele więcej mówiących interakcji: z treści postów i prywatnych wiadomości, z lajków, z punktów, w których dali się zlokalizować, a nade wszystko z wniosków, jakie na bazie okruchów danych wyciągają coraz lepsze algorytmy. Nawet jeśli nie ujawnię na Facebooku poglądów politycznych, chorób, problemów psychicznych i zakrętów życiowych, nawet jeśli nie podam, z kim utrzymuję relacje intymne i zawodowe albo ile w rzeczywistości zarabiam, portal społecznościowy bez problemu tę wiedzę w swojej bazie uzupełni, analizując moje zachowanie i porównując je do dobrze zbadanych wzorców zachowań ludzi do mnie podobnych.Ta wiedza nie leży odłogiem. Codziennie wypracowuje zysk dla Facebooka, ponieważ umożliwia targetowanie ludzi w oparciu o to, kim są i czego pragną. Naprawdę cenne dane z Facebooka nigdzie nie muszą wyciekać, by stać się dla nas groźne. Są groźne właśnie dlatego, że każdy płacący reklamodawca czy spindoktor – rosyjski, amerykański, ale i polski, bo na tym rynku nie ma dyskryminacji – może w oparciu o tę wiedzę wywrzeć na nas wpływ. Dyskretnie, np. zamiast ordynarnych reklam sponsorując treści, które wyglądają na neutralne newsy. Wreszcie taki wpływ codziennie i w każdej chwili wywiera na nas sam Facebook – dobierając naszą dietę informacyjną i kształtując obraz naszego świata według własnych, komercyjnych interesów.Własna twarz może nas zdradzićCzy na tym tle to, co robi aplikacja FaceApp (i wiele innych o podobnych funkcjach), rzeczywiście jest groźne? Może się tak okazać, jeśli zdjęcia, do których jej twórcy dostali dostęp od ludzi złapanych na wędkę ciekawości, wcale nie znikną z serwerów po wykonaniu usługi, tylko posłużą im do innych celów. Dobrej jakości zdjęcia milionów już zidentyfikowanych (dzięki danym profilowym) ludzi można wykorzystać – przy odpowiednio złych zamiarach, pewnej determinacji i oczywiście z naruszeniem RODO – do kradzieży tożsamości albo szantażu (dość wspomnieć rosyjski przypadek szantażowania młodych kobiet pracujących w seksbiznesie właśnie dzięki aplikacji rozpoznającej twarze FindFace). Ale też wcale nie trzeba.Bezrefleksyjnie karmimy danymi algorytmy, nie potrafiąc przewidzieć, do czego nasze cechy biometryczne wykorzystają firmy i korzystające z ich wiedzy państwaBaza danych biometrycznych – w tym przypadku zdjęć – sama w sobie ma komercyjną wartość, bo można dzięki niej trenować algorytmy i uczyć sieci neuronowe (jeszcze lepszego) rozpoznawania twarzy. W tę technologię inwestowane są dziś potężne środki, bo potencjał w niej widzą nie tylko służby i wojsko, ale w zasadzie każda branża podlegająca automatyzacji. Za jakiś czas może się okazać, że nasze twarze nie tylko otwierają bramki „paszportowe” na lotniskach, naprowadzają militarne drony i „zdradzają” naszą tożsamość kamerom na każdym skrzyżowaniu, ale też zastępują bilety wstępu na komercyjne wydarzenia i karty płatnicze. Możemy sobie wyobrazić świat, w którym nasza twarz staje się równie czytelna (oczywiście dla tych, którzy dysponują odpowiednią technologią) co profil na Facebooku i działa jak klucz otwierający drzwi do różnych usług i ułatwień. Czy w ogóle chcemy go sobie wyobrażać i zmierzać w tym kierunku, to zupełnie inna sprawa.Bezrefleksyjnie karmimy danymi algorytmy, nie wiedząc i nie potrafiąc przewidzieć, w jakim celu ich zdolność rozpoznawania naszych cech biometrycznych i modelowania zachowań – od tego, jak się poruszamy, po to, co i kiedy kupujemy – będzie wykorzystywana przez komercyjne firmy i korzystające z ich wiedzy państwa. Jeśli reagujecie lekkim niepokojem na hasło „rosyjska aplikacja”, zachęcam, by zachować sceptycyzm wobec wszelkich aplikacji, które dają coś błahego w zamian za wartościowe dane. A przede wszystkim przyglądać się temu, co z bezkonkurencyjną (co do wielkości i jakości) bazą danych o ludziach robi sam Facebook.Katarzyna SzymielewiczTekst ukazał się 15.06.2019 w cyfrowym wydaniu Tygodnika PolitykaPolecamy:Algorytmiczna Fabryka Facebooka: jak ludzka biomasa zyskuje marketingową wartośćMonolog Algorytmu FacebookaOd 10 lat walczymy o wolność i prywatność. Zobacz, co udało nam się osiągnąć przez 10 lat i wesprzyj nasze działania wpłacając darowiznę na konto Fundacji Panoptykon lub przekaż nam 1,5% podatku! (KRS: 0000327613) Katarzyna Szymielewicz Autorka Temat biometria dane osobowe bazy danych algorytmy Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Podcast Wybory, których nie było. Rozmowa z Katarzyną Batko-Tołuć i mec. Witoldem Chomiczewskim Właśnie mija rok od przekazania Poczcie Polskiej danych 30 milionów Polek i Polaków w celu organizacji korespondencyjnych wyborów prezydenckich. Wyborów, które jak wiemy, odbyły się w innym terminie i w innym trybie niż zapowiadany. Działanie premiera, Poczty, Ministerstwa Cyfryzacji i samorządów,… 22.04.2021 Dźwięk Artykuł Brytyjczycy nie ufają technologii opartej na danych Zespół Ada Lovelace Institute przeanalizował dostępne publikacje dotyczące oczekiwań ludzi wobec wykorzystania ich danych. Wbrew lansowanej od lat tezie branży internetowej użytkownicy i użytkowniczki rozwiązań cyfrowych wcale nie pogodzili się z nieograniczonym eksploatowaniem informacji na swój… 11.05.2022 Tekst Poradnik Dane osobowe na zdjęciu, czyli RODO a ochrona wizerunku W 2019 r. cyfrowy aparat o rozdzielczości kilku megapikseli podłączony do Internetu ma w kieszeni już prawie każde dziecko. Dzięki trwającej w tle synchronizacji zdjęcia w ułamku sekund trafiają na chmurę. Ale czy robiąc innej osobie zdjęcie komórką, przetwarzasz jej dane osobowe? Kiedy… 16.07.2019 Tekst